Wczoraj wieczorem po raz 27. wręczono hiszpańskie nagrody filmowe Goya. Podczas gali ćwierkaliśmy z przekąsem, że gdzie galowo, tam i czerstwo, ale nie o oprawę, wpadki i marną (a marną, marną, marną) zabawę tu chodzi. Zresztą - było nie tylko nieśmiesznie, ale też śmiertelnie poważnie - głównie ze względu na fatalną sytuację polityczną (polecamy m.in. artykuł „Żegnaj Rajoy?” w najnowszej Polityce) i nowe podatkowe obciążenia hiszpańskiej kultury.
Sporo mówiło się też o głośnym problemie hiszpańskiej publicznej edukacji. Wspomniała o nim między innymi Candela Peña (nagroda za najlepszą rolę drugoplanową w „Una pistola en cada mano”) wyrażając obawę o przyszłą edukację swojego dziecka i dodając osobisty komentarz o równie złym stanie publicznej służby zdrowia.
Najważniejsze są jednak wyniki, a te prezentują się następująco:
W najważniejszych kategoriach triumfowała niema i czarno-biała „Blancanieves”, czyli współczesna, choć modnie zapatrzona w przeszłość reinterpretacja baśni o królewnie Śnieżce. Obraz otrzymał aż 10 statuetek (3. najlepszy wynik w historii, po „W stronę morza” - 2004, 14 nagród i „¡Ay, Carmela!” - 1990, 13 nagród), w tym najważniejszą, dla najlepszego filmu. Nowa Śnieżka była zresztą hiszpańskim kandydatem do Oskara, ale nie znalazła się wśród finalistów, prawdopodobnie w związku z ubiegłorocznymi triumfami podobnego stylistycznie „Artysty” Hazanaviciusa.
Z ważniejszych nagród należy wymienić Goyę za reżyserię dla J. A. Bayony za „Niemożliwe” oraz wyróżnienia dla najlepszej aktorki (Maribel Verdú za „Blancanieves”) i aktora (José Sacristán za „El muerto y ser feliz”).
Za najlepszy obraz europejski uznano „Nietykalnych”, a najlepszym filmem iberoamerykańskim niespodziewanie (także dla mocno wzruszonych twórców) ogłoszono kubański „Juan de los muertos”. Dwie nagrody otrzymał film „Grupo 7”, który będzie można zobaczyć podczas 13. Tygodnia kina hiszpańskiego.
Pełna lista nominowanych i zwycięzców na oficjalnej stronie nagród.