Kiedy w połowie marca pisaliśmy o Testigos del fin del mundo, że to album dobry, ale "zbyt długi, by słuchać go w całości", to kłamaliśmy (rano, wieczór, we dnie i w nocy). Teraz wiemy już, że to czołówka roku, korona latino 2012, ale teraz "nie ma wielu opcji. Nie ma, dlatego, że spieprzyliśmy. Nie tylko trochę, ale bardzo."
Na szczęście z pomocą w naprostowaniu sytuacji przychodzi sam zespół nagrywając jedną z najlepszych piosenek na płycie w wersji akustycznej - tak uroczej, że do głowy recenzenta przychodzą same wstydliwie cukierkowe epitety. Remake "La nueva configuración" nawiązuje do najlepszych tradycji akustyków w czasach, w których coraz częściej bez prądu = bez sensu, bez wigoru, bez pomysłu. Wokalnie jest anielsko, muzycznie kapitalnie, bo obnażona melodia przeboju Capullo kusi i nęci chyba nawet bardziej niż odziana w instrumentalne seksi-fatałaszki.
Król jest nagi i wygląda zajebiście.