piątek, 29 czerwca 2012

Capullo - La nueva configuración - live










Kiedy w połowie marca pisaliśmy o Testigos del fin del mundo, że to album dobry, ale "zbyt długi, by słuchać go w całości", to kłamaliśmy (rano, wieczór, we dnie i w nocy). Teraz wiemy już, że to czołówka roku, korona latino 2012, ale teraz "nie ma wielu opcji. Nie ma, dlatego, że spieprzyliśmy. Nie tylko trochę, ale bardzo."
Na szczęście z pomocą w naprostowaniu sytuacji przychodzi sam zespół nagrywając jedną z najlepszych piosenek na płycie w wersji akustycznej - tak uroczej, że do głowy recenzenta przychodzą same wstydliwie cukierkowe epitety. Remake "La nueva configuración" nawiązuje do najlepszych tradycji akustyków w czasach, w których coraz częściej bez prądu = bez sensu, bez wigoru, bez pomysłu. Wokalnie jest anielsko, muzycznie kapitalnie, bo obnażona melodia przeboju Capullo kusi i nęci chyba nawet bardziej niż odziana w instrumentalne seksi-fatałaszki. 
Król jest nagi i wygląda zajebiście.


poniedziałek, 18 czerwca 2012

Optimus Primavera Sound 2012 - relacja na LTB


Drodzy czytelnicy,

W związku z obszerną relacją z festiwalu Optimus Primavera Sound 2012 na Louder Than Bombs wstrzymujemy do końca miesiąca publikacje na Orxaterii. Dziękujemy za cierpliwość i jednocześnie zachęcamy do lektury, bo impreza geograficznie pasująca (O! Porto!) i goszcząca wielu iberyjskich twórców (o niektórych - zgodnie z obietnicą i z niemałą przyjemnością - napiszemy na łamach ORX).

Do przeczytania!

sobota, 9 czerwca 2012

Optimus Primavera Sound 2012




Przypominamy o możliwości śledzenia nas na twitterze (@lazysunbathers) - piszemy tam - w tweetograficznym skrócie - o tym, o czym napiszemy po powrocie.

środa, 6 czerwca 2012

Optimus Primavera Sound 2012 - zamiast wstępu


























Najmilsi czytelnicy!

Przez najbliższe dni będziemy zbierać dla Was wrażenia z pierwszej portugalskiej edycji naszej ulubionej Primavery - festiwalu Optimus Primavera Sound 2012!

Nasza pofestiwalowa relacja będzie - jak zwykle - obszerna i audiowizualna, a w tym roku po raz pierwszy ukaże się nie tylko na Louder Than Bombs, ale także na Orxaterii. Na łamach Louder znajdziecie pełny pamiętnik, na Orx bardziej szczegółowe recenzje koncertów artystów hiszpańskich i portugalskich. Wszystko wskazuje na to, że w ramach tajnego aliansu, tekst trafi także przed oczy czytelników pewnego internetowego magazynu kulturalnego. Szczegóły na przełomie czerwca i lipca.

Dziękujemy za uwagę i do przeczytania niedługo!

PS Primaverowe szorty, tweety i itp.-ty będą pojawiać się na naszych stronach w czasie trwania festiwalu. Czujność nie zawadzi!



Wcześniejsze relacje z Primavery:




sobota, 2 czerwca 2012

María Rodés - Sueño Triangular



Odmieniony sposób rozciągłości dźwięków.
María Rodés zaczynała karierę w duecie Oniric, który w 2009 roku debiutował bardzo dobrze przyjętym, multidźwiękowym albumem "Sin Técnica" (Cydonia Records). Nazwa grupy i tytuł płyty mogłyby widnieć na jednym sztandarze - wołającym o przywrócenie muzyce roli magicznej, roli atechnicznego, sennego układania dźwięków i tworzenia z nich zupełnie nowych światów. (Zamierzonym lub nie) manifestem jest też tytuł solowego debiutu Rodés - "Una forma de hablar" (Pewien rodzaj mówienia; BCore, 2010) - który poszerza zdefiniowane "zadanie" o aspekt komunikacyjny - także przecież wyjątkowo bliski pierwotnemu postrzeganiu cech i ról dźwięków. 

Na swojej drugiej-trzeciej płycie artystka z Barcelony powraca - nie tylko nominalnie - do swych onirycznych początków. Tytuł "Sueño Triangular" to nawiązanie do dwuletniego zapisywania snów, ale także wskazanie na jednego z najciekawszych i najbardziej zachwycających pisarzy XX wieku - Fernando Pessoę (1 i 2), który w "Księdze niepokoju" tak pisał o trójkątnym śnieniu:


    Fernando Pessoa - Księga niepokoju, tłum. M. Lipszyc, wyd. Świat Literacki


"Sueño Triangular" startuje niczym wspaniałe, nagrane jeszcze z niezastąpionymi bliźniaczkami Valtýsdóttir, "Summer Make Good" Islandczyków z múm - z mruczącego chaosu wyłaniają się pierwsze niemowlęco-zabawkowe dźwięki. I nawet jeśli pominiemy męczący teoretyzm i hipotezę, że cała płyta rozpoczyna się bardzo ogólną "dźwiękogenezą", nie możemy nie zauważyć, że nowa Rodés to album, który znów bardzo mocno odwołuje się do muzycznej prehistorii i idei wywoływania dźwięków. Sama artystka mówi zresztą (w rozmowie z Gent Normal), że "lubi nagrywać w domu przy pomocy tego, co ma pod ręką" (CocoRosie!) i w związku z tym na jej płycie usłyszymy "kurki, szczoteczki do zębów, zapalniczki, ołówki..."

Na szczęście Sueño nie jest jednak wyłącznie płytową sekcją Archeo. Dźwiękowe zabawy stanowią tu jedynie narzędzie - owszem, eksponowane, ale ewidentnie służące do stworzenia większej, ciekawszej całości.
Mimo tego, że to album autorski, charakterystyczny i osobny, słychać tu sporo dźwiękowego pokrewieństwa z artystami, którzy granice szeroko pojmowanego folku zacieśniają do granic podróży wgłąb i do źródła dźwięków. W Lejos de Pekin dziecięca wyliczanka spływa z orientalnym, jękliwym motywem (archetypiczne wręcz wschodnie-szarpanie-strun objawia się tu w warstwie rytmicznej), a wokalne przystylizowanie przywodzi na myśl pocztówki z Tokyo nagrane przez Books. Pod piątką znajdujemy sąsiadkę z Goldfrapp (okresu "Seventh tree"), Hum! startuje jak numer Toma Waitsa, a w klimatycznej Loteríi Tiersenowstwo walczy z Tokumaruwszczyzną.



Najsilniejsza stylistyczna więź katalońskiej artystki to jednak dialog z dokonaniami Annie Clark. Cae lo Que Fuego Fue w bardzo podobny sposób przeprowadza - wciąż unikatowy - zabieg rozpostarcia na przestrzeni jednego utworu drastycznie różnych emocji i ekwilibrystycznego połączenia muzycznego niepokoju (potęgowanego kakofonicznym narastaniem tonów) z ukojeniem, które stanowi zresztą jeden z filarów płyty. 

Gdyby przenieść utwory St. Vincent i Maríi Rodés na grunt medycyny, kamery z całego świata obserwowałyby je i transmitowały jako pierwsze udane muzyczne mikroalianse nastrojów. Operacje tego typu są nowe, niełatwe i nieoczywiste, ale to w nich tkwi siła "Sueño Triangular". Po dźwiękowo-internetowej transformacji, w czasach muzycznego przejedzenia, "alternatywny" kameralny pop - często słusznie - metkowany jest jako cicha nuda. Dobrze, że powstają płyty, które mają siłę takie metki zrywać.

 8 



MARÍA RODÉS - urodzona w 1986 roku muzyczka barcelońska. Na swoim koncie ma trzy długogrające płyty - "Sin Técnica" (w duecie Oniric; 2009, Cydonia Records) oraz solowe: "Una forma de hablar" (2010, BCore) i "Sueño Triangular" (2012, BCore). Oficjalna strona artystki znajduje się pod adresem http://mariarodes.net/ .